Pora rozpocząć dyskusję na temat marki Karpacza. Temat na czasie, szczególnie przed zbliżającym się terminem spotkania organizowanego przez urząd miasta. Warto dyskutować nad pomysłami, niestety urzędnicy, jak do tej pory, nie zaproponowali nam żadnego. Szkoda…
Karpacz stolicą konferencji
Zastanawiałem się co jest charakterystycznego dla Karpacza, gdzie są jego największe atrakcje. Wyszło mi, że największą atrakcją Karpacza jest… Hotel Gołębiewski. Właśnie tam przebywa najwięcej turystów, korzystających nie tylko z miejsc noclegowych ale restauracji, aquaparku, kręgielni itd. Hotel specjalizuje się w organizowaniu konferencji. Jest oczywiście wiele innych obiektów, które oferują podobne usługi. No ale jak to przełożyć na markę Karpacza? Stolica konferencji przyciągnie firmy organizujące swoje spotkania ale czy na pewno turystów? Czyli raczej nie o to chodziło…
Via Sacra w Karpaczu
Kolejną wielką atrakcją Karpacza jest oczywiście Kościół Ewangelicki „Wang”. Znakomita historia, przepiękny obiekt, tłumy odwiedzających. W centrum znajdują się jeszcze dwa kościoły katolickie, choć jeden z nich budowany był przez protestantów, przy czynnym zaangażowaniu Króla Niemiec. Jest też kaplica na ulicy Saneczkowej. Kościoły o różnych wyznaniach połączone zostały ścieżką „Via Sacra”. Piękna inicjatywa, szczytne cele ale czy to wystarczy aby przyciągnąć liczne pielgrzymki wiernych obu wyznań? Sudety słyną w całej Europie z licznych miejsc kultu, jednak kościoły w Karpaczu do nich nie należą. Czyli raczej nie o to chodziło…
Karpacz miastem driftu
Ostatnimi czasy odbywają się w Karpaczu imprezy, które niosą za sobą pisk opon i smród spalin. Imprezy przyciągają młodszą część społeczeństwa, która dzięki temu dowiaduje się jak i czym najlepiej poruszać się po krętych drogach oraz ścieżkach Karpacza i Karkonoskiego Parku Narodowego. Często obserwuję na ulicach próby naśladowania mistrzów „palenia gumy”. Natomiast na ścieżkach turystycznych muszę ustępować miejsca zamaskowanym crosowcom i quadowcom. Miłośnicy tych sportów nie zostawiają zbyt wielu pieniędzy w naszym mieście, a raczej wiele szkód materialnych ale potrafią rozreklamować Karpacz jak nikt inny. Wystarczy wejść do popularnego serwisu YouTube i wpisać w wyszukiwarce słowo „karpacz”. Ale chyba nie o to chodzi…
Karpacz stolicą sportów
Celowo nie dopisałem zimowych, bo warto przeanalizować wszystkie dziedziny. Oczywiście na pierwszy plan wysuwają się te zimowe.
- Narciarstwo zjazdowe – raczej w formie rekreacyjnej lub imprezy o charakterze lokalnym. Niektóre z dużymi tradycjami jak te organizowane przez Szkołę Górską przy schronisku Samotnia. Możliwości kompleksu narciarskiego „Śnieżka” na Kopie bardzo duże, ale w przyszłości, raczej odległej. Pozostałe trasy zjazdowe to już czysta rekreacja.
- Narciarstwo biegowe – niestety warunki w Karpaczu nie są sprzyjające – niewielka pokrywa śniegu, która topnieje momentalnie przy najmniejszych fenach. Trasy krótkie i mało zróżnicowane. Na duże imprezy nie ma co liczyć, a i sportowcy rekreacyjni wybierają łatwiejsze i dłuższe trasy w Jakuszycach.
- Pieski ciągnące sanie – wykorzystują super warunki panujące w wyższych partiach Karkonoszy. Jednak sport ten nie należy do masowych i stanowi raczej ciekawostkę turystyczną.
- Skoki narciarskie – największa skocznia wykorzystywana jest jako „małpi gaj”, a ta malutka w centrum dogorywa, atakowana przez rdzę. Imprezy organizowane na Orlinku są bardzo drogie i raczej nie przyciągały nigdy tłumy widzów.
- Lodowisko – sztuczne ale nie lodowe czyli plastikowisko. Przynajmniej czynne przez cały rok.
- Tor saneczkowy – super, że jest, jednak również jest mało wykorzystany, choć jego potencjał jest olbrzymi.
Dobre warunki posiadamy do wspinaczki górskiej (Krucze Skały), kolarstwa górskiego i szosowego oraz wszelkiego rodzaju biegów wytrzymałościowych. Możliwy jest rozwój konkurencji halowych. Mamy przecież dwie piękne hale sportowe oraz stadion miejski. Jest też szkoła Mistrzostwa Sportowego. Ale czy to wszystko wystarczy by przyjąć takie hasło? Bardziej przekonuje mnie słowo: rekreacja. Warto się na tym pomysłem pochylić…
Karpacz miastem ekologicznym
Świetny pomysł, na czasie, można podpiąć pod to Karkonoski Park Narodowy. Tylko w realiach Karpacza trudno jest o ekologię.
- Ekologiczne powietrze jest tylko wtedy gdy wieją silne feny, bo na co dzień, w okresach chłodnych, mamy silnie trujące dymy. Podstawowym materiałem służącym do opalania mieszkań jest węgiel kamienny, często brunatny, drewno i oczywiście wszelkiego rodzaju śmieci.
- Ekologiczna żywność jest u nas niedostępna. Może to za drogie lub za mało popularne.
- Ekologiczny transport to tylko kilka bryczek ciągnionych przez zdyszane konie, po zasolonych drogach.
- Ekologiczna energia – BINGO – mamy chyba 4 elektrownie wodne ale to raczej kropla w morzu potrzeb.
- Woda jest u nas stosunkowo mało zanieczyszczona, choć i do niej dodawane są „ulepszacze”.
- Ekologiczne materiały do budowy budynków były kiedyś, dzisiaj dominuje styropian.
- Segregacja śmieci – pojemniki do segregacji stoją i świecą pustkami.
Karpacz ekologiczny? Może kiedyś ale jeszcze nie teraz…
Karpacz oazą kultury
Nie chcę być zgryźliwy ale niektórzy uważają, że Karpacz to pustynia kulturalna. Najwięcej atrakcji kulturalnych, tych na wysokim poziomie i tych miernych jest w… Hotelu Gołębiewski. Są „Góry Kultury” organizowane przez urząd ale jedna jaskółka wiosny nie czyni. Przy Wangu mamy chór i grupę muzyczną, są też cykliczne koncerty. Mamy nawet muzea. Są też artyści, w większości pochowani głęboko i niedostępni dla przeciętnych zjadaczy chleba. Ostatnio pojawiła się Galeria przy Skarbcu Ducha Gór ze szczytnym celem stworzenia produktu regionalnego. No cóż, trzymamy kciuki i życzymy powodzenia. Warto stawiać na kulturę…
Na wypoczynek rodzinny do Karpacza
Wydaje się to być najciekawszy pomysł. Najlepiej wypoczywa się w gronie rodzinnym oraz przyjaciół. Przyjeżdżający turyści liczyć będą na wiele atrakcji. Najważniejszym kryterium, określającym poziom satysfakcji, będzie oczywiście czas pobytu. Przy znikomej ofercie „rozrywkowej” pobyty będą krótkie. Niestety nie wszystkie obiekty są przystosowane do takiej formy wypoczynku. Brakuje miejsc do zabaw dla dzieci. Również warto pochylić się nad tym pomysłem…
Turystyka górska w Karpaczu
Ten rodzaj turystyki wyparty został przez „turystykę widokową”. Mimo, że Karpacz jest miejscowością górską to turyści niechętnie wybierają się w góry. Najczęściej poruszają się w bliskich okolicach wyciągów. Tak jest na całym świecie. Przecudowne Alpy w okresie letnim świecą pustkami, mimo dużej ilości szlaków o różnym stopniu trudności. Turystyka górska jest mitem. Niewielu decyduje się na wyprawy górskie i ci nieliczni nazywani są „plecakowcami” czyli prawdziwymi turystami, którzy nie mają dużych wymagań, śpią w schroniskach lub pod namiotami, żywią się tym co mają w plecaku, czyli na nich nie można zarobić. Potencjalny turysta w Karpaczu wybiera turystykę widokową, czyli stara się wykonać jak najmniejszy wysiłek aby obejrzeć coś wyjątkowego. Najlepiej gdyby widok na góry miał z okna swojego pensjonatu. W górach, czym dalej od wyciągu, tym mniej turystów widokowych, a więcej tych prawdziwych, plecakowców. Dla tych widokowych najważniejsze jest zaliczyć górę i najlepiej gdyby zostali podwiezieni na sam szczyt. Kolej linowa na Kopę nie jest w stanie przewieźć większej ilości turystów widokowych, a nawet po jej przebudowie przepustowość będzie ograniczona wymogami KPN. Czyli chyba nie ma co stawiać na turystykę „górską”…
Jak hulać to tylko w Karpaczu
Najczęściej obserwowaną turystyką w Karpaczu jest ta alkoholowa, w poszukiwaniu najtańszego „browaru” – głośna, wulgarna, taka swojska. Nawiązuje ona do tradycji niemieckich, dzięki której w Karpaczu i okolicach było tak dużo schronisk i bud, bo odległość między nimi ustalał… kufel piwa pity po drodze do następnego punktu sprzedaży. Mamy też górę w centrum Karpacza o jednoznacznej nazwie Pohulanka. Ostatnio przybył nam „deptak”. Wystarczy otworzyć więcej klubów i sklepów nocnych oraz znieść ciszę nocną i już można zapraszać do pohulania. Nikt już nie powie, że w Karpaczu życie umiera po 22-giej.
Karpacz siedzibą Ducha Gór
Hm, według mnie symbol Ducha Gór został już wyeksploatowany do granic możliwości. Po stronie czeskiej dostaniemy nawet piwo z podobizną Karkonosza. Niektórzy zapominają, iż mit Ducha Gór nie powstał w celu przyciągnięcia ludzi w rejon Karkonoszy, a wprost przeciwnie, miał ich odstraszyć od próby wtargnięcia do jego królestwa. W Karpaczu, dzięki Karkonoskim Tajemnicom, możemy podziwiać olbrzymią rzeźbę przedstawiającą metalowego Karkonosza, który swoją postacią nawiązuje do najstarszego znanego wizerunku. Często przechodzę tamtędy i mam okazję posłuchać co turyści myślą o tej postaci. Nie spotkałem jeszcze osoby, która wiedziałaby co ona przedstawia. Najczęstszym słowem jaki usłyszycie będzie – diabeł – „Stańcie koło tego diabła, to zrobię wam zdjęcie”. Warto przypominać stare legendy, są częścią historii kilku narodów, które miały okazję tutaj mieszkać. Niech więc Duch Gór pozostanie symbolem Karkonoszy…
Ciąg dalszy nastąpi :)
Propozycje te są mniej lub bardziej poważne ale na pewno pokazują skalę problemu, bo mimo wielu niezaprzeczalnych walorów jakie posiada Karpacz, trudno jest jednoznacznie zbudować jego rozpoznawalną markę. W następnym artykule spróbuję przedstawić tę jedyną, sensowną i mam nadzieję, że spodoba się większości :)