Nie każdy lubi zimę i nie wszędzie zima jest odbierana tak samo. Mieszkańcy dużych miast raczej nie przepadają za zimową aurą. Narzekają wtedy na nie odśnieżone ulice i utrudnienia w poruszaniu się. Chodniki są zawsze za śliskie albo po prostu pokryte breją śniegowo-piaskowo-solną. Piesi i zmotoryzowani nie przyzwyczajeni do takich warunków, ciągle wypatrują wiosny i jak najszybciej pożegnaliby się z zimową porą roku, która jest przyczyną wielu ich zmartwień, a nawet chorób (obecnie świńska grypa). A najlepiej gdyby nie było zimy w ogóle. Może tylko dzieci cieszą się z zimy w mieście, jeśli oczywiście jest dużo śniegu.
Karpacz zimą
Wbrew pozorom zima w Karpaczu jest odbierana podobnie, przy czym na warunki zimowe narzekają mieszkańcy, a nie turyści. Nie raz spotkałem się z narzekaniem ze strony karpaczan, a to że trzeba cały czas odśnieżać przy swoim budynku, a to że na ulicach i chodnikach nie zawsze da się łatwo przemieszczać, a to że śnieg jak najbardziej powinien być… ale w górach, a nie na ich posesji, itd.
Turyści natomiast narzekają na zbyt dużą ilość soli jaką pokrywają jezdnie i chodniki. Ulice są czarne i chyba najlepiej odśnieżane w całym kraju. Chodniki już gorzej, bo śnieg z ulicy spychany jest wprost pod nogi przechodniów i często trzeba brodzić w tej brei. A przecież, w wielu górskich miejscowościach na świecie, nie stosuje się soli w ogóle, jedynie spychany jest śnieg, a wszystkie samochody wyposażone są w łańcuchy, pod karą zakazu przejazdu. Bryczki zostają zamienione na sanie, a wózki dziecięce na wygodne sanki, a na butach obowiązkowe miniraki czy inne kolce. Miasto byłoby wtedy doskonale białe, czyste… cudowne. Może warto byłoby pochylić się nad tym problemem i przetestować którejś zimy ten sposób utrzymania dróg. Osobiście jestem za. Przed Karpaczem proponuję wydzielić miejsce, gdzie będzie możliwe założenie łańcuchów na koła samochodów oraz zakup tychże. Science fiction?
Sanki czy wózek
Jak co dzień wybrałem się na spacer z moją roczną córeczką. Przed wyjściem „zapakowaliśmy” ją w kombinezony aby mogła przez dwie godziny spaceru spokojnie przespać w specjalnych saniach. Z wózka zrezygnowaliśmy całkowicie. Chodniki są odśnieżane ale nie tak dokładnie aby można było poruszać się po nich na kółkach – zbyt mocno trzęsie. Sanki niestety też nie zawsze się sprawdzają. Tam gdzie odśnieżono do gołego betonu czy asfaltu sprawiają nie lada kłopot dla delikatnych płóz, a przy tym zgrzytania, szorowania i chrobotania jest tyle, że może skończyć się pobudką maleństwa. Dlatego trzeba zebrać się w sobie i dźwigać sanie z „zawartością”, aż do najbliższego śniegu. Wybierając spacer ulicą Piastowską, przyjemność noszenia sanek czeka mnie na całym odcinku pod górę, uff.
Jednak muszę się tam kierować, bo jest to najkrótsza droga do lasu, a właściwie do Karkonoskiego Parku Narodowego. Przynajmniej w parku mam pewność, że drogi nie będą sypane solą i pozbawione śniegu, wystarczy wydeptana ścieżka przez przechodniów, uff. W lesie jest cudownie i każdemu polecam taki dwugodzinny spacer.
Zimowa zagadka
Dzisiaj niebo było czyste i wyjrzało słoneczko. Oj, dawno już go nie widzieliśmy. A skoro niebo czyste i świeci słońce, a na drzewach śnieg i wokół piękna zima, to i widoki muszą być super. I tak też było… Zrobiliśmy po drodze kilka zdjęć. Jedno z nich przedstawia ciekawą górę. Jest to zagadka: jaka góra jest na zdjęciu? Dla osób, dla których nie jest to trudna zagadka, dodatkowe pytanie: w którym miejscu zostało zrobione zdjęcie?
Prawda, że zima w Karpaczu jest piękna? Zawsze mam niedosyt zimy, zbyt szybko mi ucieka. Może dlatego, że nie mam zbyt dużo do odśnieżania? :)